Wiecie , minęło sto lat odkąd ostatni raz widziałam JEGO rude włosy znikające w gęstwinie , a nadal pamiętam jakby to było wczoraj .
...................................................................................................................................................................
Tamtego dnia mieliśmy zaplanowany luźny dzień na naszej łące . Z niecierpliwością czekałam ,aż do mnie przyjedzie . Mój anioł , jak wtedy myślałam . Zegar co chwila stawał w miejscu , a mi kończyły się pomysły czym zająć ręce , by Alice nie wypominała mi tego do końca życia . Już wtedy czułam niepokój .Bałam się . Coś wisiało nade mną i przynosiło zgrozę . Przeganiałam najczarniejsze myśli do przyjazdu mojego księcia z bajki .
Uroczy , gentlemen jak zawsze . Wtedy nie wiedziałam jak fikcyjne pojęcie o nim miałam .
Nie zaoponowałam , gdy poprosił o krótki spacer . Już wtedy nie patrzył mi w oczy . A ja ślepo zapatrzona patrzyłam się w włosy mojego przyszłego zabójcy .
Las był chłodny , co odczułam od razu po przekroczeniu progu . Edward nie zatrzymał się , nie kazał założyć mi kurtki . Szedł przed siebie w mrok drzew , a zanim jak naiwna sarenka szła Bella Swan .
Tym kim byłam ,przedmiotem , zabawką jedną z wielu . Nikim ważnym dla wampira bez uczuć .
Nie słyszałam słów , tylko świsty noży przecinających powietrze i raniących mnie w same serce . Bolało , bo było prawdą.
Znalazł mnie Sam , zabrał do domu . A ja tak bardzo nie chciałam wracać .
Nazwali to depresją , szokiem , efektem odrzucenia . Miałam inne zdanie . To nie było skutkiem rozstania , a umierania . Edward Cullen wyrwał mi serce i wyrzucił daleko .
Miesiąc przesiedziałam w domu . Ograniczałam się do pójścia do szkoły , pomocy tacie , nic więcej .
Aż pewnego dnia , była to bodajże sobota, Charlie pojechał na ryby , zrobiłam test ciążowy . Bolał mnie brzuch , miałam mdłości , nie sypiałam przez koszmary i dziwne uczucie . Pozytywny =
Wiedziałam dwie rzeczy : kto jest ojcem oraz ,że to nie jest normalne dziecko .
Spakowałam ubrania , trochę jedzenia i uciekłam . W góry . Bez pożegnania , znaku , niczego .
Jednak po 4 miesiącach nie rodzi się dzieci , a ja rodziłam . Brudna zmęczona , bez fachowej pomocy , wśród drzew na śniegu , w szałasie z gałązek.
Tak odnalazła mnie 80000 letnia wampirzyca , szukająca obiadu . Jednak zamiast mnie zjeść , uratowała mnie i Renesmee . Dała dom i rodzinę .Poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkową przyjaźń .
Najważniejsze jednak , co musicie wiedzieć to to , że nie przeżyłam porodu .
Patrice Salvatore uczyniła mnie nieśmiertelną .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz